Projekat Rastko Poljska

Autori
Jezik
Folklor
Istorija
Umetnost
O Poljskoj
Prevodi
Bibliografija
 

Пројекат Растко : Пољска

Władysław Lubaś (Katowice)

POLONISTYKA I SLAWISTYKA BELGRADZKA W MOIM WSPOMNIENIU

Сто година полонистике у Србији, зборник радова са јубиларног научног скупа, Катедра за славистику Филолошког факултета Универзитета у Београду, Славистичко друштво Србије, Београд, 1996.

Sto godina polonistike u Srbiji, zbornik radova sa jubilarnog naučnog skupa, Katedra za slavistiku Filološkog fakulteta Univerziteta u Beogradu, Slavističko društvo Srbije, Beograd, 1996.

Владислав Лубаш
БЕОГРАДСКА ПОЛОНИСТИКА И СЛАВИСТИКА У МОМ СЕЋАЊУ
Резиме

Аутор је боравио у Београду као стипендиста 1962/63. и као лектор за пољски језик на Филолошком факултету од 1966-1969. године. У својим успоменама помиње неке слависте и полонисте са којима се cycpeo у своме раду (М. Стевановић, Р. Алексић, Р. Бошковић, Р. Лалић и др.). Нарочито издваја професора Стојана Суботина који је имао велике заслуге за београдску полонистику, не само као професор новије пољске књижевности, него и као популаризатор пољске књижевности и културе (преводилац) у Југославији, проучавалац те књижевности (Т. Т. Јеж и др.) и "курир" који је пољским научницима, глумцима, истакнутим политичарима доносио књиге штампане на Западу, нарочито издања париске "Културе", у време када су она у Пољској била забрањена.

W późnych latach pięćdziesiątych polscy intelektualiści, którzy faktycznie nie mogli wyjeżdżać na zachód, marzyli o podróży przynajmniej do Jugosławii, aby tam zobaczyć inny niż polski socjalizm. Wydawał się wtedy, przynajmniej niektórym z nas, naprawdę, demokratyczny. Właśnie wtedy ożywiła się współpraca gospodarcza i kulturalna między naszymi krajami. Był dobry klimat, który współtworzyli także mądrzy i pracowici dyplomaci, że wspomnę ze strony polskiej pana Korzeniowskiego, później Władysława Wołodkiewicza.

W roku 1957 na Uniwersytet Jagielloński przybyła grupka filologów z Belgradu i Zagrzebia (do Warszawy przyjechali też Macedończycy, m. in. Božo Vidoeski), wśród których znalazł się dr Stojan Subotin, który poznał pierwszy raz Polskę tuż po drugiej wojnie światowej, podejmując studia polonistyczne w Krakowie. Przerwała je antytitowska nagonka Stalina w 1948 roku. Stojan podczas drugiego, rocznego pobytu w Krakowie nawiązywał liczne kontakty z polskimi kolegami starszymi i młodszymi od siebie. Między innymi upodobał sobie także mnie, początkującego asystenta językoznawstwa u profesora Witolda Taszyckiego. Spotykaliśmy się często w czytelni językoznawczej UJ przy ul. Gołębiej 20 na III piętrze, a także w kawiarniach, najczęściej w "Kolorowej" przy tej samej ulicy. Stojan przekonywał mnie do Jugosławii i Serbii, opowiadał o kulturze, literaturze, prawosławnej wierze (świetnie odśpiewywał całe partie "služby"), mówił także o polityce, wtedy (1957-58) był zwolennikiem Tity, zresztą był żołnierzem jego formacji. W ten sposób zaciekawił jeszcze jednego Polaka Jugosławią i zdobył dla niej i dla siebie jeszcze jednego przyjaciela. Udałem się więc za jego namową, a częściowo także protekcją do Belgradu w 1962 roku na roczne stypendium naukowe. Profesor Mihailo Stevanović, który się mną opiekował, kierował wtedy Instytutem Języka Serbskochorwackiego SANU i umożliwił mi od razu kontakt z pracownikami tej placówki. Koledzy z Instytutu uczyli mnie języka, zapraszali do domów, gdzie poznawałem nowe dla mnie obyczaje, a przede wszystkim dyskutowaliśmy namiętnie o lingwistyce. Stevanović kończył właśnie gramatykę wydaną dwa lata później pt. Savremeni srpskohrvatski jezik (Beograd 1964) i wykładał dla studentów składnię. Słuchaczy, wśród których byłem i ja, miał chyba ponad dwie setki. Radomir Aleksić prowadził seminaria z gramatyki porównawczej języków słowiańskich i języka staro-cerkiewno-słowiańskiego. Dzisiejsi profesorowie serbistyki lingwistycznej, np. Živojin Stanojčić, byli wtedy jeszcze asytentami. Na Uniwersytecie slawistyką kierował Radovan Lalić, już schorowany ale zawsze gotowy do pomocy, kulturalny rusycysta, który nie przeszkadzał rozwojowi innych filologii. Polonistyką faktycznie kierował Đorđe Živanović, docentem, a następnie profesorem zwyczajnym przy katedrze był Stojan Subotin, który wykładał nowszą literaturę polską. Gdy byłem po raz pierwszy w Belgradzie na stypendium, Stojan przygotowywał do druku swoją książkę (pracę doktorską) o Tomaszu Jeżu (wydaną w 1966 roku w Belgradzie). Studenci slawistyki, którzy przeważnie wybierali polonistykę jako drugi przedmiot obok rusycystyki za Stojanem nie przepadali, byt bowiem wymagający, żądał czytania tekstów nawet po polsku, ale zdolniejsi i ambitniejsi z Nim się wiązali, ze względu na osobisty urok, kameralny i nieformalny sposób bycia, wreszcie ze względów praktycznych, mianowicie z powodu jego biblioteki. Każdą książkę u Stojana można było pożyczyć. Miał największy na Bałkanach polski księgozbiór, zwłaszcza literacki. Był namiętnym miłośnikiem książki. Gromadził je według swego planu, który zakładał pełność zbioru, np. czasopism, epoki, autora itp. Gromadził też książki rosyjskie, ukraińskie, czeskie i słowackie, ale polskich miał najwięcej. Dzisiaj Jego księgozbiór, liczący 16-17 tysięcy wolumenów, zamknięty w mieszkaniu jest właściwie bezużyteczny. Kto go zagospodaruje dla dobra polskiej kultury? Ochotników nie widać.

Z udanych uczniów prof. Subotina należy wymienić profesor Gordanę Jovanović, która wprawdzie nie przyjęła od swego nauczyciela zainteresowań historycznoliterackich, ale doznała z Jego strony wszechstronnej opieki naukowej. Już jako studentka 2. lub 3. roku za Stojanowym staraniem znalazła się na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie później pod kierunkiem jednego z najwybitniejszych polskich slawistów prof. Witolda Taszyckiego napisała doktorat i wydała w Polsce książkę: Studia nad językiem "Pamiętników Janczara" (Kraków 1972). Wiem, że Pamiętniki Janczara były ukochanym polskim tekstem Subotina, który zamierzał opracować, ale nigdy swego zamiaru nie wiadomo dlaczego nie zrealizował.

Za namową Subotina w roku 1966 objąłem lektorat języka polskiego w Belgradzie, rezygnując z lektoratu w Lublanie. Stojan marzył wtedy o metodologicznym unowocześnieniu polonistyki belgradzkiej. Panował tutaj bowiem historycznie uzasadniony kult Radovana Košuticia, wielce zasłużonego slawisty, który jednak pod względem metodologicznym był już wtedy mocno dziewiętnastowieczny. Zaczęliśmy od przygotowania podręcznika dla studentów slawistyki nastawionego funkcjonalnie i w dużej mierze uwzględniającego sytuacje komunikacyjne, co wtedy było jeszcze rzadkością w podręcznikach do nauczania języka obcego. Nasz tekst jednak nie znalazł zrozumienia dwóch recenzentów i został odrzucony. Ukazały się natomiast wypisy z polskiej dawniejszej literatury (Orzeszkowa, Mickiewicz, Konopnicka) pt. Poljski primeri. Književni tekstovi, jezička objašnjenja, beleške o piscima, poljsko-srpskohrvatski rečnik (Beograd 1967), które były podstawą do nauczania współczesnego języka polskiego, a nieco później Poljski u 100 lekcija autorstwa Đorđe Živanovića. Równocześnie w Belgradzie i w Lublanie ogłaszałem w "Južnoslovenskim filologu" i w "Jeziku in slovstvie", a głównie w czasopiśmie „Anali Filološkog fakulteta u Beogradu" artykuły onomastyczne i stylistyczne. Po niepowodzeniach z podręcznikiem zabrałem się solidnie za monografię o typie słowotwórczym południowosłowiańskich nazw miejscowych z sufiksami -ci, -ovci, -inci, która stała się podstawą habilitacji przeprowadzonej w Uniwersytecie Jagiellońskim, a wydana została w Uniwersytecie Śląskim w 1971 roku. Monografia ta nawiązywała do dawniejszej monografii Stanisława Rosponda: Południowosłowiańskie nazwy miejscowe z sufiksem *-itj- (Kraków 1937). Dzięki tym dwom opracowaniom uzyskaliśmy przejrzysty obraz geograficzny i formalny dwóch najważniejszych typów słowotwórczych słowiańskich nazw miejscowych na Półwyspie Bałkańskim.

Równolegle ze mną lektorat języka polskiego prowadzila moja koleżanka Vera Mitrinović, która znakomitą warszawską polszczyzną i równie znakomitym serbskochorwackim, osobistym urokiem, urodą i łagodnością dydaktyczną przyciągała na zajęcia polonistyczne dziesiątki chętnych. Ze swojej strony za najbardziej twórcze uważam zajęcia przekładowe z polskiego na serbskochorwacki Sienkiewicza, Żeromskiego, Reymonta, Broniewskicgo, Dąbrowskiej. Zajęcia te zainspirowały studentów, a także mnie do studiów nad teorią i praktyką przekładu, czego wyrazem jest kilka artykułów ogłoszonych w Belgradzie (por. m. in. Iz problematike prevođenja vlastitih naziva, Filološki pregled VIII, 970, sv.1-2, 139-150) i tłumaczenia (wspólnie ze Slavką Jovanović) Bulatovicia Crveni petao leti prema nebu (fragmenty ogłoszone przez krakowskie "Wieści").

Ale wróćmy jeszcze do Stojana Subotina. Wydaje się, że Jego rola - obok naukowej i dydaktycznej - polega na wprowadzeniu belgradzkiej polonistyki (i slawistyki) na jugosłowiański, polski i europejski rynek. Dzięki tłumaczeniom polskiej literatury pięknej, zwłaszcza klasyków tej literatury na język serbskochorwacki, czytelnicy różnojęzycznej Jugosławii mogli się zapoznać z polską kulturą. Osobiste kontakty Stojana Subotina z uczonymi, pisarzami, aktorami, dziennikarzami, działaczami kultury w różnych krajach słowiańskich, gdzie panował ustrój totalitarny czy wręcz komunistyczny, w okresie gdy Jugosławia dla świata slawistycznego była okazem politycznej odmienności, przyniosły tej slawistyce ogromne korzyści. Polscy uczeni i pisarze wspomninają w różnych pamiętnikach i wspomnieniach swoje kontakty ze Stojanem. Subotin zaopatrywał ich w polską literaturę emigracyjną (por. np. Henryk Markiewicz, Zabawy literackie, Kraków 1992, s. 185). Sam przywoziłem licznym osobom (m. in. Kazimierzowi Wyce, Stanisławowi Frybesowi, Janowi Adamskiemu) paryską "Kulturę". Jerzy Giedroyc (Autobiografia na cztery ręce, Opracował Krzysztof Pomian, Warszawa 1994) pisze, że Subotin spełniał (czy też próbował spełnić) pewną rolę polityczną. "Obaj [z Karolem Kewesem] byliśmy zdania, że trzeba stawiać na Jugosławię, by oddziaływać na blok sowiecki. Kontakt z Dżilasem nawiązał się dzięki temu, że zaprzyjaźniłem się z dyrektorem /!/ biblioteki uniwersyteckiej w Belgradzie Subotinem, który był w Paryżu w swoich sprawach bibliotecznych, potrzebował jakiejś książki i do nas zadzwonił. Wokół niego skupiało się całe grono młodych Serbów, m. in. Jan Nowakowski, Serb pochodzenia polskiego, który pracował w Agencji Tanjug w Belgradzie. Otóż Subotin, chociaż bardzo się tego bał, utrzymywał potajemnie kontakt z Dżilasem. I to on powiedział mu, że można z nami rozmawiać /.../. Miałem wtedy różne projekty oddziaływania przez Jugosławię na Polskę i inne kraje bloku sowieckiego. Myślałem, że należy spowodować założenie komunistycznej wolnej Europy, na co Tito był bardzo otwarty. Ale nic z tego nie wyszło z braku kandydatów do pracy w takim radiu /.../ W latach pięćdziesiątych już po wizycie Chruszczowa w Jugosławii, ale jeszcze przed Październikiem, przy cichej tolerancji władz, wysłałem z Jugosławii masę książek do Polski i Rosji" (op. cit. 155). Wiem, ze Stojan te książki długo rozprowadzał. Adresy uzyskiwał m. in. z polskich książek telefonicznych, które mu dostarczałem do Belgradu.

Stojan Subotin miał w Polsce mnóstwo znajomych pisarzy (np. utrzymywał dobre a może nawet przyjacielskie kontakty z Żukrowskim, Janem Zychem, Świrszczyńską, Nowakiem), naukowców, m. in. przyjaźnił się z Julianem Krzyżanowskim, Tadeuszem Ulewiczem, Kazimierzem Wyką, Józefem Magnuszewskim, Henrykiem Markiewiczem, Włodzimierzem Kotem, Marią Bobrownicką. Utrzymywał kontakty z Wacławem Kubackim, Mieczysławem Karasiem. Bardzo go cenił i lubił Witold Taszycki, a poprzez niego mógł się zetknąć z różnymi profesorami UJ, np. z Wiktorem Jakubowskim, niewyczerpanym źródłem uczelnianych plotek, Alfredem Zarębą. "Na kawie" bywał w towarzystwie Jerzego Kuryłowicza. Spotykał się też z młodszymi, do których się wtedy zaliczałem, a także z Jerzym Ruskiem, Aleksandrem Naumowem, Teresą Orłoś, Wiesławem Borysiem, Wacławem Twardzikiem.

W belgradzkim gabinecie Subotina, w pomieszczeniach katedry slawistyki mieszczących się na parterze budynku przy Studentskim trgu 3, wyróżniającym się meblem był stary, skórzany głęboki fotel, w którym Stojan niekiedy drzemał, gdy w godzinach popołudniowych kilkuletnia córka Tania mogłaby mu we własnym mieszkaniu na to stanowczo nie pozwolić. Tam też zbierali się przed południem jego przyjaciele wydziałowi i goście. Omawiali zwykle bieżące sprawy przed radą wydziału, czasem grali w szachy. W takich okolicznościach poznałem Edwarda Stankiewicza, wtedy profesora uniwersytetu w Chicago, przebywającego na rocznym urlopie naukowym w Jugosławii. Był on częstym gościem Stojana. Niebawem wspólnie uczestniczyliśmy w zajęciach państwa Iviciów w Nowym Sadzie, dokąd jeździliśmy niekiedy z profesorem Milivoje Pavloviciem, uroczym opowiadaczem, erudytą. W gabinecie Stojana poznałem także wielu polskich uczonych różnych specjalności, także językoznawców, m. in. Mieczysława Szymczaka, który wtedy zbierał materiały do pracy o słownictwie nazywającym pokrewieństwo w językach słowiańskich. W mieszkaniu państwa Subotinów przy Terazijach 2 odbywaliśmy prawdziwe biesiady, nad którymi czuwała pani Lidia Subotinowa.

Stojan odszedł niespodziewanie 7 VII 1977 roku. Zakończone życie uczonego filologa, tłumacza, oryginalnego organizatora życia intelektualnego w Jugosławii spowodowało obumarcie jednego skrzydła belgradzkiej polonistyki.

Literatura

Kot, Włodzimierz, Stojan Subolin (1 marca 1921 - 7 lipca 1977), Pamiętnik Literacki LXIX, 1978, z.3, 317-323.

Ulewicz, Tadeusz, Stojan Subotin, Ruch Literacki XIX, 1978, z. 109/110, 351-359.